Na facebooku Literackie Skarby Świata Całego Ania wrzuciła swoje selfie z książką Hrabala w ramach akcji na okoliczność Światowego Dnia Książki. I chociaż od tego dnia już trochę czasu minęło, a selfie to zupełnie nie moje klimaty, tak się złożyło, że akurat pod ręką miałem aparat i Zwrotnik Raka. Późniejsze z dwóch wydań, które posiadam. Pierwsze kupiłem, gdy po raz pierwszy opuściłem dom rodzinny, wyjeżdżając na studia. Rok 2007 i ja w wersji dziewiętnastoletniej. Książka Millera wywarła na mnie ogromny wpływ i od tamtej pory zawsze wymieniałem ją wśród najważniejszych w moim życiu. Po latach wyszło jej nowe wydanie - większy format, twarda okładka. Kupiłem w zasadzie tylko po to, żeby mieć ją na półce. Ale po jakimś czasie nie wytrzymałem i rozpocząłem ponowną lekturę, pomimo obaw. Było przecież bardzo prawdopodobne, że po tych z górą dziesięciu latach książka zwyczajnie nie dotrzyma kroku roli, jaką pełniła w moich wspomnieniach. Ku mojemu zaskoczeniu i radości Zwrotnik Raka jest ponadczasowy. Oczywiście w moim przypadku, zdaję sobie bowiem sprawę, że chociażby na takim Lubimy Czytać opinie na jego temat są skrajnie różne. Ale to już nie mój problem.
Piękne jest to nowe wydanie. Sam się na nie skusiłem, ale lektura wciąż przede mną. I będę się musiał za nią zabrać, bo z tego co pamiętam, to jedna z pierwszych książek, o której przeczytałem na Twoim blogu, kiedy wspominałeś ją przy okazji lektury "Wspólnego pokoju". Po Uniłowskiego sięgnąłem niemal od razu po Twoim wpisie, a ze "Zwrotnikiem Raka" jakoś nie chce pójść tak sprawnie ;)
OdpowiedzUsuńAleż ja jestem na czasie – prawie rok po fakcie zorientowałam się, że zainspirowałam Cię do własnego selfie! Bardzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się też, że ponowna lektura „Zwrotnika Raka” Cię nie rozczarowała, bo rzeczywiście, różnie to bywa z ulubionymi książkami czytanymi po latach. Z podobnym drżeniem wracałam jakiś czas temu do „Buszującego w zbożu”, tym bardziej że wiele osób twierdzi, że ta książka zachwyca tylko w wieku nastoletnim. Zachwyciła znów, więc albo nie mają racji, albo mam nastoletniego ducha – też bardzo możliwe :).
A sam „Zwrotnik Raka” jeszcze przede mną, ale będę musiała nadrobić, bo widzę, że osoby, z którymi literacko mi po drodze, te od wrażliwości Hrabala i Bukowskiego, również Millera bardzo cenią.