środa, 25 września 2013

rozkminka o pisarzu i błaźnie

Robert Snyder, kręcąc dokument przybliżający nam postać Henry’ego Millera, pisarza legendarnego już za życia, nie silił się na tworzenie czegoś odkrywczego, wymyślnego, obfitującego w suspensy i zwroty akcji*. Postawił na prostotę, co jak często bywa, okazało się kluczem do sukcesu. W świetle reflektorów postawił głównego bohatera i pozwolił mu mówić, samemu pozostając w cieniu kamery. A Miller, urodzony gawędziarz, wyśmienicie wywiązał się ze swego zadania.

W trakcie filmu pisarz przytacza anegdotę, którą można potraktować jako klucz do jego osobowości. Gdy po zakończeniu liceum świeżo upieczeni absolwenci pytani byli kim chcą zostać w przyszłości, bohater filmu Snydera odparł krótko: klaunem. Z jednej strony był to na pewno efekt wrodzonej przekory i braku szacunku dla wyniosłych autorytetów i zastanych modeli życia doskonale widoczny w jego twórczości, z drugiej jednak przykład jakże trafnej autoanalizy, doskonale widocznej przez całą długość dokumentu. Niczym nie skrępowany optymizm i figlarny błysk w oczach towarzyszą mu nawet podczas opowieści o, na szczęście nieudanej, próbie samobójczej.

Pisarz, raz skryty w domowym zaciszu, innym razem pływający w basenie lub spożywający posiłek w towarzystwie przyjaciół, opowiada o swoim życiu, począwszy od dzieciństwa spędzonego w Brooklynie, rodzinie i najbliższym otoczeniu, kolejnych podejmowanych posadach, pierwszych powieściach tworzonych jedynie w myślach, by później za namową drugiej żony, rzucić pracę (najszczęśliwszy dzień w życiu), i na poważnie zająć się pisarstwem. Nie może oczywiście zabraknąć opowieści o późniejszym wyjeździe do Paryża, latach spędzonych na włóczędze po ulicach miasta, przygodnym seksie i kombinowaniu skąd wziąć pieniądze na obiad. Wszystko to zaś doprowadziło do wydania „Zwrotnika Raka”, debiutanckiej, będącej początkiem pisarskiej kariery, powieści.

Oprócz czysto biograficznych faktów, usłyszymy też wiele refleksji na temat sztuki, a jeszcze więcej na temat sztuki życia. Poza tym pisarz odczytuje na głos fragmenty kilku swoich powieści. W roli postaci drugoplanowych zobaczymy przyjaciół Millera, toczących z nim konwersacje na przeróżne tematy. Chociażby Anais Nin (której Snyder poświęcił swój późniejszy film "Anais Nin Observed"), Lawrence’a Durrela czy Alfreda Perlesa. Wszystkie ukazane w sposób uwypuklający ciepłą atmosferę jaka musiała między nimi panować.

Reżyser zapowiadał kontynuację filmu, w której usłyszelibyśmy historię dalszych losów pisarza, po tym jak opuścił Francję, by po niedługim czasie odnaleźć swe ostateczne miejsce na ziemi w Big Sur w Kaliforni. Niestety, projekt nie doszedł do skutku, musimy zadowolić się opisywanym tu filmem, na szczęście oglądając go nie mamy poczucia straty, gdyż jego główną zaletą jest poczucie obcowania z niebanalną postacią pisarza, a nie fakty encyklopedyczne, które możemy przecież odnaleźć w wielu innych źródłach.

*pisałem jakoś niedługo po obejrzeniu "Sugar Man"