poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Selfie

Na facebooku Literackie Skarby Świata Całego Ania wrzuciła swoje selfie z książką Hrabala w ramach akcji na okoliczność Światowego Dnia Książki. I chociaż od tego dnia już trochę czasu minęło, a selfie to zupełnie nie moje klimaty, tak się złożyło, że akurat pod ręką miałem aparat i Zwrotnik Raka. Późniejsze z dwóch wydań, które posiadam. Pierwsze kupiłem, gdy po raz pierwszy opuściłem dom rodzinny, wyjeżdżając na studia. Rok 2007 i ja w wersji dziewiętnastoletniej. Książka Millera wywarła na mnie ogromny wpływ i od tamtej pory zawsze wymieniałem ją wśród najważniejszych w moim życiu. Po latach wyszło jej nowe wydanie - większy format, twarda okładka. Kupiłem w zasadzie tylko po to, żeby mieć ją na półce. Ale po jakimś czasie nie wytrzymałem i rozpocząłem ponowną lekturę, pomimo obaw. Było przecież bardzo prawdopodobne, że po tych z górą dziesięciu latach książka zwyczajnie nie dotrzyma kroku roli, jaką pełniła w moich wspomnieniach. Ku mojemu zaskoczeniu i radości Zwrotnik Raka jest ponadczasowy. Oczywiście w moim przypadku, zdaję sobie bowiem sprawę, że chociażby na takim Lubimy Czytać opinie na jego temat są skrajnie różne. Ale to już nie mój problem.

2 komentarze:

  1. Piękne jest to nowe wydanie. Sam się na nie skusiłem, ale lektura wciąż przede mną. I będę się musiał za nią zabrać, bo z tego co pamiętam, to jedna z pierwszych książek, o której przeczytałem na Twoim blogu, kiedy wspominałeś ją przy okazji lektury "Wspólnego pokoju". Po Uniłowskiego sięgnąłem niemal od razu po Twoim wpisie, a ze "Zwrotnikiem Raka" jakoś nie chce pójść tak sprawnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ ja jestem na czasie – prawie rok po fakcie zorientowałam się, że zainspirowałam Cię do własnego selfie! Bardzo się cieszę :)

    Cieszę się też, że ponowna lektura „Zwrotnika Raka” Cię nie rozczarowała, bo rzeczywiście, różnie to bywa z ulubionymi książkami czytanymi po latach. Z podobnym drżeniem wracałam jakiś czas temu do „Buszującego w zbożu”, tym bardziej że wiele osób twierdzi, że ta książka zachwyca tylko w wieku nastoletnim. Zachwyciła znów, więc albo nie mają racji, albo mam nastoletniego ducha – też bardzo możliwe :).

    A sam „Zwrotnik Raka” jeszcze przede mną, ale będę musiała nadrobić, bo widzę, że osoby, z którymi literacko mi po drodze, te od wrażliwości Hrabala i Bukowskiego, również Millera bardzo cenią.

    OdpowiedzUsuń