czwartek, 12 grudnia 2013

rozkminka o bratnym 3



Opis z tyłu okładki przedstawia "List gończy" jako "groteskową powieść science fiction" i wprowadza nas nieco w błąd. Nie przeczytawszy jeszcze jednego słowa, każdy stwierdzi, że trudno nazwać powieścią zeszycik liczący dokładnie 60 stron. Dalsza część opisu choć zapowiada, że jest to powieść "iskrząca się złośliwością, aluzją i żartem", to wciąż w moim odczuciu sugeruje pewną powagę w podejściu pisarza do tematu.
Tymczasem, mamy do czynienia z żartem, czy też jak powiedział Andrzej Sapkowski w odniesieniu do swego opowiadania "Coś się kończy, coś się zaczyna", "jajem". Widać gołym okiem, że Bratny bawił się wyśmienicie pisząc niniejszy utwór, traktując to zapewne jako terapię na otaczającą go rzeczywistość, która zapewne więcej dawała mu powodów do zdenerwowania niż do śmiechu. Sam zresztą się analizował pod tym kątem w wydanym dekadę wcześniej "Pamiętniku moich książek":

"Nie jestem prześmiewcą, a skoro już nim bywam - to zawsze motywacji szukać należy nie we mnie, a w rzeczywistości samej. (...) Groteska rzadko bywa aktem przymierza ze światem, aktem wiośnianego wesela. Rodzi ją najczęściej protest, coś tu jest przedrzeźnione, coś niechciane."

Akcja utworu toczy się na początku trzydziestego stulecia naszej ery. Po tym jak powierzchnia ziemi w wyniku ludzkiej bezmyślności została do reszty zdewastowana. ludzkość przeniosła do podziemi. Tam stworzyli tzw. Państwa Stożka, gdzie ludzie dzielą się na trzy grupy:

"najbliżej ciepła promieniującego z wnętrza ziemi, bytowała klasa nielicznych ideologów, mających nieograniczoną przestrzeń życiową; nad nimi, na skromniejszej przestrzeni, mieścili się, żyli i to dobrze żyli, idealiści, wyżej, w najwęższym miejscu stłoczeni materialiści-robole - ci z wyroków dziejowej sprawiedliwości nie mieli niczego."

Nad nimi, na zniszczonej Ziemi, wśród ruin i zniszczeń egzystują niedobitki, potomkowie ludzi na tyle niezaradnych, że w momencie masowej ucieczki pod ziemię, nie zdołali dopchać się do wind. Ci porozumiewają się jeszcze językiem polskim, stożkowcy do porozumiewania się z nimi potrzebują tłumaczy, sami posługują się już bowiem językiem liczbowym, składającym się z ciągów liczb układających się w znaczenia. Co ciekawe, jedynce zostało przyporządkowane słowo cieszące się kiedyś największą popularnością, ni mniej ni więcej jak swojska "kurwa":

"-(...) To oznaczało kobietę, która za miłość brała pieniądze.
- Przecież zawsze za to bierze się pieniądze. W podziemiu wszystko jest za pieniądze. Miłość podlega zdrowym sprawdzonym na świecie prawom rynku.
- I nikt nie dostaje miłości bezpłatnie?
- Chyba w ramach pomocy socjalnej. Tak zwane biedadupki.
- Naprawdę?
- Wszystkie kobiety w podziemiu biorą za to pieniądze. (...) Pamiętaj, że w kapitalizmie za wszystko się płaci..."


Stopniowe przechodzenie na język liczbowy spowodowany był tym, że od końcówki XX wieku, coraz ważniejszą wartością dla ludzi stanowiła ilość. I tu Bratny trafił chyba w sedno, skoro po dwudziestu trzech latach czytam wywiad z psychologiem Bartłomiejem Dobroczyńskim (chciałbym się nazywać Złoczyński, może stworzę sobie takie alter ego), który konstatuje:

"Funkcjonujemy dziś jako homo computans - człowiek liczący, który jednym rzutem oka na ubranie, fryzurę, samochód, książkę, telefon i inne gadżety zlicza wartość właśnie spotkanej osoby i ocenia czy warto się z nią skumplować, przyda się czy nie."

Tytułowy list gończy zostaje wystawiony za główną bohaterką utworu, tłumaczką z liczbowego na polski i vice versa, która jako członek delagacji udała się na Ziemię, by przygotować tam coroczny seans nienawiści (w ramach którego materialiści-robole znajdują ujście dla swych frustracji demolując dawny gmach KC i zabijając obrońcę, którym, o czym nie wiedzą, jest ziemianin chcący popełnić samobójstwo). W swym roztargnieniu zapomina zabrać utrwalacz orgazmu i zakochuje się z wzajemnością w niedoszłej ofierze. Zostaje na Ziemi wywołując galopadę dalszych wydarzeń. Bratny, równie dowcipny co złośliwy, wbija nowemu porządkowi jedną szpilę za drugą, w groteskowy sposób wyolbrzymiają jego ułomności, wszystko to zaś pod półprzezroczystym płaszczykiem fantastyki naukowej. Można podać tyle przykładów, że po prostu nie mogę zdecydować się na jeden, musicie mi wierzyć na słowo, że w czasie lektury co chwila parskałem śmiechem. Od pewnego momentu, zaczyna to być jednak trochę nużące, zwłaszcza gdy bohaterowie przybywają do Krainy Mormonów Komunizmu" ilość absurdów sięga zenitu. Na szczęście autor chyba zdaje sobie z tego sprawę, bo funduje nam zakończenie zanim zdążymy się znudzić. Zakończenie cokolwiek gorzkie, choć w kwestii wizualnej iście hollywoodzkie.

"List gończy" warto przeczytać jako ciekawostkę, świadectwo swoich czasów, nowej epoki na początku której jeszcze ośmielano się kpić z narzucanej ludziom bogoojczyźnianej wizji Polski. Później śmieszków uciszono, a wspomniana wizja stała się rzeczywistością, z której tylko NIE Urbana ośmielało się otwarcie szydzić. Należy się jednak nastawić na pamflet stylizowany na science-fiction, a nie na science-fiction per se (dobrze użyłem?), by uniknąć rozczarowań. Ostrzegam też, że w zależności od poglądów, wiele osób może w świętym wkurwieniu wyrzucić tę książeczkę przez okno nie doczytawszy jej nawet do końca.

3 komentarze:

  1. Ha, uwielbiam książki, które mogą wywoływać "powszechne wkurwienie". Widzę, że Bratny posłużył się science fiction (w tej w chwili w ogóle ciężko mi połączyć TO nazwisko z TYM gatunkiem literackim; pod tak silnym wpływem uczelnianej indoktrynacji się znajduję) dokładnie tak jak to miał w zwyczaju czynić Staszek Lem. Czyli pod płaszczykiem tego popularnego gatunku poukrywał różne ciekawe koncepcje - Lem twierdził, że science fiction to taki stek bzdur, a miał tu na myśli szczególnie twórczość amerykańskich "literatów", że można umieścić w nim dowolne, nawet wywrotowe idee a i tak cenzura nigdy się za to nie weźmie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To imponujące, że niemal 70-letni pisarz po 50 latach pracy twórczej charakteryzującej się twardym realizmem, z taką swobodą bawi się nietypowym dla siebie gatunkiem.

      Usuń
  2. Zachęciłeś mnie do przeczytania tej książki :)

    Zapraszam na wyzwanie czytelnicze Historia z TRUPEM

    http://hugekultura.blogspot.com/2014/01/wyzwanie-historia-z-trupem.html

    OdpowiedzUsuń