Powyższą książkę przeczytałem za jednym posiedzeniem, a zrobiłem to zaraz po odłożeniu "Grochowa" Stasiuka, który również przeczytałem tą metodą. Myślę, że przy ewentualnej rekomendacji jest to na tyle istotna informacja, że warto ją odnotować. Nie wiem do której siedziałem śledząc kolejne minuty fabuły powieści Cetnarowskiego, dość powiedzieć, że wciągnęła mnie na tyle, że uznałem, że nie warto odkładać dalszej lektury na później. Niech nikogo nie zmylą konszachty autora z Nową Fantastyką, akcja jego dzieła rozgrywa się "tu i teraz" i z jednym małym wyjątkiem (o którym później) nie ma tu wycieczek w stronę gatunku prezentowanego w owym periodyku. Podczas warsztatów współprowadzonych przez autora podczas tegorocznego Pyrkonu, wspomniał on, że napisał powieść, gdzie przez pierwsze kilkadziesiąt stron nic się nie dzieje, co było celowym zabiegiem, by następnie móc posłużyć się siłą kontrastu i na tym, niezbyt może widowiskowym tle, odpalić wydarzenie będące niejako spiritus movens całości.
Nie zdradzę chyba za wiele, gdy powiem, że osią wokół której kręci się cała fabuła jest strzelanina w iście amerykańskim stylu, którą nieznani sprawcy wszczynają w pewnym podwrocławskim liceum. Jednak, co wydało mi się dość oryginalne, to wcale nie na nich skupia się autor. W gruncie rzeczy, tylko enigmatyczne fragmenty i nienachalnie podsunięte tropy odnoszą się ściśle do samego krwawego wydarzenia. Właściwy nacisk położony jest na działaniach i przemyśleniach kilku osób, których losy w ten czy inny sposób splotły się z nim i to jak jego wpływ je zmieni. Mamy tu więc zagubioną licealistkę, której świat się zawalił po rozstaniu rodziców i który stara się teraz choćby prowizorycznie poskładać; jej ojca, który po latach prosperity stracił pracę i zgodnie ze złożoną w dzieciństwie samemu sobie obietnicą za wszelką cenę usiłuje się nie poddać i odzyskać grunt pod nogami; młodą nauczycielkę języka polskiego, wykorzystywaną przez starsze, zblazowane koleżanki, lekceważoną przez uczniów i niezrozumianą przez męża, wciąż wierzącej w swe zawodowe powołanie; dwóch policjantów - weterana pod maską cynizmu skrywającego mroczną tajemnicę z przeszłości i nowicjusza, którego młodzieńcze ideały weryfikuje rzeczywistość; ambitnego dziennikarza, gotowego zapłacić każdą cenę za osiągnięcie sukcesu.
Tytuł każdego kolejnego rozdziału to konkretna godzina, zaczynamy o 7.45 by skończyć o 10.13 (prolog to 6.45, a epilog 23.46). Nie jest to więc zbyt wiele czasu, jednak w sytuacji tak ekstremalnej jak ta, w której znaleźli się bohaterowie, każda sekunda staje się najważniejsza. Gdy, posługując się banalnym stwierdzeniem, całe życie staje przed oczami, śledzimy ich kolejne retrospekcje, przechodząc z głowy jednej postaci do drugiej. I prawdę powiedziawszy, jak na taki temat, właściwej akcji jest tu stosunkowo niewiele, najważniejsze są emocje. Mnie to odpowiada. Wielką zaletą jest fakt, że daje się odczuć zróżnicowanie stylu przy lekturze fragmentów poświęconych różnym postaciom. Wszak stary gliniarz nie będzie postrzegał świata w tych samych kategoriach i posługiwał się taki samym słownictwem co nieopierzona belferka etc. Przy czym każda postać opisywana jest ze sporą dozą empatii, co sprawiało, że nawet gdy do postaw którejś czułem niechęć, to byłem w stanie je zrozumieć i, co zaskakujące, do pewnego stopnia się utożsamić. Jedyną rzeczą, która trochę mi zgrzytała, był wspomniany element fantastyczny, choć może to za dużo powiedziane, bo fantastyki jako takiej w tym nie było, wszystko dało się racjonalnie wyjaśnić, bardziej chodzi o posłużenie się estetyką żywcem z tego gatunku wyjętą, co niezbyt pasowało mi do stricte realistycznego klimatu całości.
Kolejne działania, które podejmują bohaterowie, ściśle powiązane są z ich przeszłością i przemyśleniami na jej temat, które w tych jakże trudnych warunkach przechodzą próbę ogniową i albo ulegną zmianie, albo zostaną ostatecznie utwierdzone. Jedno jest pewne, nikt nie będzie po tym wszystkim taki sam. A jak my byśmy się w takiej sytuacji zachowali? W takich sytuacjach? Bo mając przed sobą tych kilka indywidualnych scenariuszy, przy mniejszym bądź większym wysiłku możemy postawić się na miejscu każdej z tych osób. I choć takie dywagacje mogą wydać się dziecinne, to trudno jest im się oprzeć, a co za tym idzie, prosta i jednoznaczna ocena nie przychodzi nam łatwo, gdy w przynajmniej niewielkim stopniu "wejdziemy w czyjeś buty". Jak będzie wyglądała ich przyszłość?
Powieść nie daje żadnych odpowiedzi. W zamian, ze strony na stronę, generuje kolejne pytania, co sprawiło, że już po odłożeniu książki, przez dłuższy czas nie chciała wyjść mi z głowy i dużo o niej myślałem, choć może bardziej precyzyjne byłoby określenie, że ją "odczuwałem". Myślę, że jest to powieść, która nie każdemu przypadnie do gustu, niektórym może nawet wydać się nudna, ale mnie, jako że lubię literaturę przede wszystkim o ludziach, psychologiczną lecz w nienachalny sposób i niepozbawioną niedomówień (jak to mówił Kobuszewski w znanym skeczu, wtedy jest "więcej inteligientnie"), pierwsze spotkanie z Cetnarowskiego określam jako owocne i przy najbliższej okazji na pewno nie omieszkam sięgnąć po kolejną pozycję autorstwa tego pana.
Zaintrygowałeś mnie. Okładkę tej książki wielokrotnie widywałem na przeróżnych portalach, ale nie czułem się nią jakoś szczególnie zainteresowany. Bardzo kusząco brzmi ta silna koncentracja na aspektach psychologicznych, redukcja akcji kosztem precyzyjnej wiwisekcji umysłów bohaterów dramatu. Prozy Cetnarowskiego jeszcze nie znam, ale nie byłby to pierwszy autor, po którego sięgnę skuszony Twoją rozkminką :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście każda chwila nabiera tutaj znaczenia. ale intrygująca publikacja, świetny wpis.
OdpowiedzUsuńWesołych, pogodnych, smacznych i mokrrrrrrych świąt xx.
Widzę, że to może okazać się niezmiernie interesująca lektura. W najbliższym czasie sięgnę po nią z zaciekawieniem.
OdpowiedzUsuń