poniedziałek, 29 grudnia 2014

rozkminka o zaginionym


W ponurym hotelowym pokoju, mężczyzna, na którego twarzy lata trosk i bolesnych doświadczeń odcisnęły niemożliwe do zmazania piętno, sięga po telefon. Obserwując jego ruchy, widzimy napawającą niepokojem mieszaninę apatii i rozgorączkowania. Zdecydowanym ruchem wybiera on numer i czeka na połączenie, jednak kogokolwiek spodziewał się usłyszeć po drugiej stronie, milczy. Jedyne co pozostaje, to nagranie wiadomości na pocztę głosową. Jest ona lapidarna, to właściwie kilka urwanych zdań. Kimkolwiek miał być rozmówca, z pewnością z łatwością by odgadł co mają znaczyć te słowa: "znowu tu jestem, w tym samym pokoju, telewizor wciąż jest zepsuty, znalazłem nowy trop". Jednak widzowie chwilowo pozostają nieuświadomieni.

Nikłe światło zostaje rzucone, gdy akcja serialu przenosi się o osiem lat wstecz. Tony Hughes, jeszcze przed chwilą oglądany przez nas pośród hotelowego mroku, tętni jeszcze radością, jego twarz pozostaje uśmiechnięta. Wraz z żoną i pięcioletnim synkiem opuścili właśnie Wielką Brytanię, by udać się na wakacje do północnej Francji. Podróż przebiega w atmosferze sielanki, wszystko świadczy o tym, że najbliższe tygodnie upłyną pod znakiem wypoczynku. Radosna twarz małego Olly'ego, jego dziecięcy entuzjazm i ciekawość otaczającego go świata, tchną w rodziców poczucie spełnienia i nadziei na szczęśliwą przyszłość.

Traf chce, że w okolicach małego miasteczka Chalons du Bois, psuje się im samochód. To na pozór nic nie znaczące wydarzenie stanie się punktem zapalnym radykalnego zwrotu w życiu bohaterów. Wieczorem, gdy Tony wraz z synkiem wracają z basenu, zachodzą po drodze do stoiska z napojami, gdzie pokaźna grupa ludzi tłoczy się oglądając ważny mecz. Ojciec traci syna z oczu na dosłownie jedną sekundę. Po chwili biega po okolicy wykrzykując coraz bardziej drżącym głosem jego imię i pytając o niego zdezorientowanych przechodniów. Później poszukiwania przejmuje policja, a zrozpaczeni rodzice podczas naprędce zwołanej konferencji prasowej apelują do każdego, kto jakiś sposób mógłby pomóc w odzyskaniu ich pociechy.

Akcja toczy się naprzemiennie na dwóch płaszczyznach czasowych, od początku więc wiemy, że po ośmiu latach mały Olly wciąż ma status zaginionego. Co więcej, chyba nikt, poza jego ojcem, nie ma już najmniejszej nadziei, że chłopak zostanie kiedykolwiek odnaleziony. Śledztwo, które rozpoczęto zaraz po incydencie, stanęło w martwym punkcie. Po drodze zaś wydobyło na powierzchnię wiele mroczny tajemnic, od których nikt z zaangażowanych w sprawę ludzi nie wydaje się być wolny. Okazuje się, że nie trzeba głęboko kopać, by okazało się, że urocze i sielankowe na pozór miasteczko, to miejsce gdzie przecinają się drogi pedofilów, rumuńskiej mafii, skorumpowanych glin, pozbawionych skrupułów dziennikarzy czy wyrachowanych polityków. Hipotez dotyczących kulisów zniknięcia dziecka można stawiać wiele, ale wszystko to przypomina błądzenie po omacku.

Być może ważniejsze od samego śledztwa jest pytanie, na które muszą w końcu odpowiedzieć sobie rodzice. Kiedy odpuścić? Czy można w ogóle uwierzyć, że na najważniejszej osobie w życiu można postawić krzyżyk i zacząć nowe życie, jeśli może ona wciąż gdzieś czekać na ratunek? Może wiadomość o śmierci i identyfikacja zwłok w kostnicy w jakiś nieludzki sposób przyniosłyby ulgę? Usunęłaby w niebyt wątpliwości, które pozbawiają tchu jak zaciskający się wokół gardła sznur. Przed tymi dylematami Tony broni się jak może. Jedynym sensem jego dalszego życia jest nadzieja. Czy znalezione przez niego na facebooku zdjęcie przyniesie jej spełnienie? Mieszkaniec Chalons du Bois opublikował swoje zdjęcie z miejskiej uroczystości, a na dalekim planie, dostrzec można chłopca, którego przed chłodem chroni... żółty szalik Olly'ego.

Wbrew opiniom większości, dzięki uporowi ojca i profesjonalizmowi emerytowanego detektywa, śledztwo zostaje wznowione. Przeszłość i teraźniejszość ponownie staną do ponurego danse macabre. Czy tym razem uda się rozwiązać dręczącą tak wiele osób zagadkę? A jeśli tak, to jakie będzie jej rozwiązanie? Czy każda cena jej poznania warta jest zapłaty? Jedno jest pewne, osiem odcinków zapewni nam osiem godzin różnorakich emocji grających widzowi na każdym nerwie z osobna. To opowieść o zwykłych ludziach, których codziennie mijamy na ulica i o zwykłym świecie, który przewija się nam przed oczami, i przede wszystkim o tym, jak kruchą fasadą jest pojęcia normalności i jak niewiele trzeba, by legła ona w gruzach.

2 komentarze:

  1. Dobry mini-serial. Fajnie nakręcona scena pościgu na jednym ujęciu. Gorzki finał, do końca miałem jakąś tam nadzieję. Nic z tego. Scenarzyści twardym obuchem sprowadzili mnie na ziemię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń