"De Profundis" to taka fajna gra, że kilka osób pisze do siebie listy i tworzy w ten sposób ciekawą historię. Zabawa jest tym lepsza, gdy listy są klasyczne, na papierze i wysyłane pocztą. Ale dopuszczalna jest także forma elektroniczna i tę postanowiliśmy przyjąć, gdy nasza pierwsza, prowadzona w tradycyjny sposób kampania utknęła w martwym punkcie. Wyszło na to samo, ale nie uprzedzajmy faktów. Świat w jakim miała rozgrywać się nasza przygoda postanowiliśmy dostosować do formy, żeby nie wyszło że rycerze Okrągłego Stołu wysyłają do siebie mejle. Z tego co pamiętam co do motywu przewodniego umówiliśmy się na "cyberpunk z lotami w kosmos". Rozgrywka miała miejsce w 2010, trochę czasu więc minęło i już raczej do niej nie powrócimy, ale mejle cały czas leżą u mnie na skrzynce i fajnie się je czyta, postanowiłem się więc nimi podzielić. Może kogoś zachęci to do sięgnięcia po po tę świetną grę. Tekstów oczywiście w żaden sposób nie redaguję.
Od: Mat Adams
Do: Simon Templar
Temat: Zelig-6
16 lipca 2100
Szanowny Panie Kapitanie!
Proszę wybaczyć mi, że piszę do Pana w ogóle Pana nie znając (jedynie z opowieści), ale skłoniły mnie do tego ważne, jak mi się zdaje,powody. Zanim jednak przejdę do rzeczy powinienem chyba wyjaśnić kim jestem. Nazywam się Mat Adams i jestem szeregowym pracownikiem Centralnego Zarządu Eksploracji Terenów Pozaziemskich. Jestem tam odpowiedzialny za
Archiwum i właśnie w związku z pewnymi dokumentami, które do niedawna jeszcze tam się znajdowały piszę do Pana.
Mówiąc ściśle, chodzi o raport sporządzony przez piętnastu laty, a dotyczący ekspedycji mającej na celu zbadanie odległej planety Zelig-6, co do której były podejrzenia, że istnieje na niej życie i to w formie wysoko rozwiniętej. Jak Pan zapewne doskonale pamięta, dowodził Pan podczas tej wyprawy oddziałem żołnierzy, mającym za zadanie zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim uczestnikom. Jak wynikało z raportu, rzeczywiście udało się Wam odkryć coś, co można by nazwać pozostałościami po jakiejś dawnej cywilizacji, ale były to zaledwie ruiny miast pełnych dziwnych posągów, napisów na ścianach w nikomu nie znanych językach. Wszystko to zarośnięte dziwnymi roślinami, których samo dotknięcie gołą skórą powodowało infekcję. I żadnej żywej istoty, z którą można by spróbować się porozumieć i dowiedzieć czegokolwiek. Po dokonaniu eksploracji, wróciliście na Ziemię, a raport trafił na półkę na piętnaście lat.
Kilkanaście dni temu mieliśmy w Archiwum dziwną wizytę. Dwójka tajniaków, mężczyzna i kobieta, zgłosiło się do mnie i zażądało wydania raportu o którym pisałem powyżej. Mieli wszystkie potrzebne papiery, musiałem więc zrobić to o co mnie "prosili". Jednak wszystkie moje pytania zbyli pogardliwym milczeniem i powiedzieli, że lepiej będzie dla mnie jeśli zapomnę o całej tej sprawie i zapewne tak właśnie bym postąpił gdyby nie kolejne zbiegi okoliczności.
Otóż nie wiem czy jest Pan tego świadomy, ale w zeszłym tygodniu zmarło dwóch Pańskich dawnych podkomendnych, Gerard Ti Pousse i Leo Beach. Pierwszy został napadnięty w ciemnej uliczce przez jakiegoś ćpuna, a drugiego potrącił samochód. Cóż, wypadki chodzą po ludziach, ale coś mnie tknęło. Zacząłem węszyć i co zaobserwowałem? Otóż w przeciągu ostatniego roku z niemal pięćdziesięciu osób będących piętnaście lat temu na Zelig-6, nie żyją już trzydzieści dwie. Wypadki, samobójstwa, zatrucia... Nic co nie działoby się w codziennie we wszystkich miastach świata. Ale gdy połączymy wszystkie znane nam fakty, oczywiste się staje, że coś tu nie gra.
Zdobyłem Pański adres, gdyż wszystko co o Panu słyszałem, pozwala mi sądzić, że jest Pan człowiekiem do którego powinienem się zwrócić. Choć zdaję sobie sprawę, że po tym jak odszedł Pan na emeryturę i zaszył się Pan w cichym, wiejskim zaciszu, chce Pan zapewne tylko spokoju i nie chce Pan znów mieszać się w sprawy świata. Niestety, wygląda na to, że świat chce się mieszać w Pańskie. Myślę, że Panu i pańskim pozostałym przy życiu towarzyszom grozi wielkie niebezpieczeństwo. Postanowiłem Wam pomóc gdyż nie leży w mojej naturze bycie obojętnymgdy innym źle się dzieje.
Myślę, że oplatają was sieci jakiegoś paskudnego spisku. Skontaktowałem się z moim znajomym mającym dojścia w tajnej policji. Może uda mu się dowiedzieć, czegoś o sprawie, do czego potrzebny był im raport i co mają wspólnego ze zgonami. Do Pana mam zaś prośbę, by spróbował Pan sobie przypomnieć dawne dzieje. Czy na Zelig-6 wydarzyło się coś co nie zostało ujęte w raporcie? Jeśli ma Pan kontakt z kimś kto również tam był, myślę, że warto byłoby się go o to spytać. Tylko jednej rzeczy na pewno NIE możemy zrobić: pozostać bezczynnymi.
Czekam na Pańską odpowiedź, a gdy tylko dowiem się czegoś co mogłoby rzucić jakieś światło na to co wiemy dotychczas, natychmiast dam Panu o tym znać.
Z poważaniem
Mat Adams
Od: Mat Adams
Do: Patrick Felisin
Temat: prośba
Witaj stary kumplu!
Przepraszam, że tak długo się do Ciebie nie odzywałem, ale sam wiesz jak to w życiu bywa. Praca, rodzina, rodzina, praca i na nic nie ma czasu. Chciałbym, by udało nam się w końcu spotkać przy zimnym piwku i powspominać dawne dzieje i dawnych znajomych. Ale czy dojdzie to do skutku, gdy każdy z nas ma tyle spraw na głowie?
Właściwie piszę do Ciebie, gdyż chcę Cię o coś poprosić. Nie jest to zwykła sprawa, mam pełną świadomość, że to czego od Ciebie oczekuję jest rzeczą niecodzienną. Masz pełne prawo odmówić, ale wtedy z wielkim zakłopotaniem musiałbym Ci przypomnieć ową przysługę jaką oddałem Ci przed laty i za którą masz u mnie dług wdzięczności. Jestem jednak pewien, że pomógłbyś mi tak czy siak, w imię starej przyjaźni.
Przejdę do rzeczy. Czy mówi Ci coś nazwa Zelig-6? Jest to odległa planeta, na którą przed piętnastu laty została wysłana pięćdziesięcioosobowa ekspedycja w celu sprawdzenia czy istnieje tam życie. Owa ekipa rzeczywiście znalazła tam ślady po jakiejś antycznej cywilizacji, ruiny wielkich miast itp., ale nie było tam żadnych mieszkańców, cała planeta była jakby wymarła. Ekspedycja wróciła na Ziemię, a sporządzony raport trafił do Centralnego Zarządu Eksploracji Terenów Pozaziemskich, do Archiwum (jeszcze zanim zacząłem tam pracować).
Przeleżał piętnaście lat, a niedawno zgłosiło się dwóch tajniaków, którzy go zabrali w sobie tylko wiadomych celach. Mieli wszystkie potrzebne papiery więc nie mogłem im odmówić. Zacząłem interesować się tą sprawą i odkryłem, że od jakiegoś roku, ktoś poluje na członków owej ekspedycji sprzed piętnastu lat. Giną w wypadkach, popełniają samobójstwa itp. Z pięćdziesięciu osób przy życiu zostało kilkanaście.
Moja prośba jest następująca: masz liczne kontakty w tajnej policji, mógłbyś się więc dowiedzieć co nieco o tej sprawie. Czy na Zelig-6 wydarzyło się coś o czym nie wiemy? Kto poluje na członków ekspedycji? Jaką rolę w tym wszystkim pełnią tajniacy? Mam nadzieję, że jeśli trochę powęszysz, uda ci się zdobyć interesujące informacje.
Niecierpliwie czekam na odpowiedź, stawką jest ludzkie życie.
Do zobaczenia
Mat
Od: Patrick Felisin
Do: Mat Adams
Temat: Re:prośba
Witaj Mat!
Cieszę się, że znalazłeś wolną chwilę i dałeś znak życia. Myślę, że spotkanie przy idealnie schłodzonym złocistym płynie kiedyś się odbędzie, nim do tego dojdzie musi upłynąć trochę czasu.
Ale to nie jest główny temat mojej odpowiedzi, jak z pewnością już się domyślasz.
Bez względu na jakiekolwiek długi wdzięczności odpowiedziałbym Ci twierdząco na Twoją prośbę, co też czynię - Mat zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby uzyskać jak najwięcej informacji.
Nie będę ukrywać, że sprawa wydaje się niezwykle interesująca, zresztą wszystko co dotyczy Misji jest niewiarygodne. Wszelkie teorie krążące dookoła owej planety, członków załogi... wszystko, wszystko. Osobiście nagromadziłem nieco materiałów traktujących o podjętym przez Ciebie temacie, zdobywałem je na różne możliwe sposoby (legalne i te niekoniecznie zgodne z obowiązującym prawem).
Nie będę się teraz rozpisywać czym podyktowane jest moje zainteresowanie tą planetą.
Na dziś dzień za wiele nie mogę Ci powiedzieć bo sam nie mam wystarczającej wiedzy. Będzie cholernie ciężko uzyskać jakiekolwiek informacje ale dam radę.
Wszystko co wiem w obecnej chwili to to, że prócz Secret Service ogromne zainteresowanie Misją od przeszło 5 lat wykazują organizacje uznawane za terrorystyczne i tajne rządowe, o istnieniu, których wielu obywateli nie zdaje sobie sprawy.
Myślę, że powinniśmy znaleźć osoby, które były wystarczająco blisko Misji i mogą rzucić nieco światła na całą sprawę.
Serdecznie Pozdrawiam
P. Felisin
Od: Patrick Felisin
Do: Mat Adams
Temat: Zelig-6
Mat!
Powęszyłem trochę w kilku miejscach, parę osób przepytałem (uwierz mi stosowałem same humanitarne sposoby) i dowiedziałem się rzeczy, które powinny Cię zadowolić. Jeśli chodzi o wydarzenia na Zelig-6 czekam na mojego informatora, który ma mi dostarczyć raport stworzony przez członków ekspedycji. Co ciekawe, raport, który znajdował się w archiwach CZETP, został złożony po co najmniej pięciu poprawkach cenzorów Tajnej Policji, a także Wolnej
Republiki Zjednoczonych Państw Basenu Atlantyckiego. Jak tylko otrzymam raport i zweryfikuję jego autentyczność zostaniesz poinformowany.
Na członków ekspedycji poluję zakon, który działa od lat 50 XX wieku. Na przestrzeni lat jego działalność nieco się zmieniła. Sekretny Zakon Strażników Kluczy początkowo miał pilnować rozwijającej się w niesamowitym tempie sieci znanej jako Internet. Członkowie zakonu mieli zresetować Internet w razie ataku terrorystycznego mającego na celu
przejęcie władzy w cyberświecie, Strażników początkowo było 7. Obecnie działalność Zakonu sprowadza się do chęci kontrolowania wszelkich ciał niebieskich, które można zaludnić bądź, z którymi można handlować. Z nieoficjalnych źródeł dowiedziałem się, że sytuację jaką zastała ostatnia Ekspedycja może być dziełem Zakonu.
Na podstawie wiedzy jaką posiadam, wnioskuję, że nikomu nie zależy na niszczeniu planet ani cywilizacji... no może oprócz Zakonu. W każdym razie, wydaje mi się, że TP chce przeszkodzić i raz na zawsze zakończyć działalność Zakonu... cały czas staram się uzyskać potwierdzenie moich domysłów.
----
Serdecznie Pozdrawiam
P. Felisin
Od: Mat Adams
Do: Patrick Felisin
Temat: Re:Zelig-6
Cześć Patrick
Na początku chciałby Ci podziękować za błyskawiczną reakcję na mój list i za chęć udzielenia mi pomocy w sprawie, która jak sam widzisz, zahacza o ludzi, o których nigdy byśmy nie pomyśleli, że mogą mieć z nią coś wspólnego. To skłania mnie by raz jeszcze przypomnieć Ci to, czego i tak jesteś świadomy, ale i tak muszę to napisać: to nie
przelewki. Musimy działać, ale nie możemy ryzykować bardziej niż jest to potrzebne. Osoby co do których nie jesteśmy wystarczająco pewni, należy przepytywać z daleko posuniętą ostrożnością i nie wtajemniczać ich w sprawę.
A teraz do rzeczy. Radziłeś mi bym skontaktował się z kimś, kto brał udział w ekspedycji na Zelig-6. Moje myśli zapewne podążały podobnym torem do Twoich, gdyż byłem już wtedy w trakcie pisania listu do dowódcy oddziału komandosów, którzy mieli za zadanie ochronę członków wyprawy. Jego adres zdobyłem można powiedzieć, że cudem, nie
chcę się wdawać w szczegóły, powiem tylko, że poważnie nadszarpnęło to moje oszczędności. Myślałem, że Kapitan rzuci
jakieś światło na całą sprawę i będzie w stanie ujawnić nam jakieś głęboko ukryte fakty, niestety jak dotąd nie otrzymałem odpowiedzi. Może uznał mój list za prowokację? A może prawdziwe są plotki mówiące, że na stare kompletnie mu odbiło, a wpływ na to miały różne tajemnicze misje w których brał udział przez cały okres swej służby? Nie wiem, ale wyślę do niego jeszcze jeden list, ujawnię w nim część informacji, które zdobyłeś, może dzięki temu nabierze do mnie zaufania...
Nie wiem też jak uważnie śledzisz Wiadomości, ale mogło umknąć Twej uwadze, że kolejna osoba z ekspedycji, tym razem był to Dr Peter Outerbridge, biolog, zginął przez przypadkowe porażenie prądem w swoim mieszkaniu - taka jest przynajmniej oficjalna wersja. Słyszałem, że jego syn Gordon nie wierzy w słowa policjantów "tragiczny wypadek". Może
warto byłoby się z nim skontaktować zanim wpadnie w jakieś tarapaty. Poza tym kontynuuję on rodzinną tradycję i tak jak jego ojciec jest biologiem. Może ojciec dzielił się z nim jakimiś swymi spostrzeżeniami i wspomnieniami z Zelig-6? Niestety z tego co wiem, bardzo trudno jest zdobyć jego adres, chłopakowi bardzo zależy na prywatności. Myślę, że tobie łatwiej byłoby to ustalić, może warto spróbować?
Co do Twoich informacji o Tajnym Zakonie Strażników Kluczy, to muszę przyznać, że mnie zaskoczyłeś. Niewiele o nich wiem. Krążą mi oczywiście gdzieś po zakamarkach pamięci jakieś suche dane jeszcze z lekcji historii w ogólniaku. Ale myślałem, że to dawne dzieje, wspomnienie, że Zakon już dawno nie istnieje. A z tego co piszesz wynika, że ma się całkiem dobrze. Widzę, że chodzi tu o jakieś machinacje na najwyższym poziomie. Tajna Policja, Zakon, Rząd na pewno też ma w tym swój udział. Jedno jest pewne: dopóki nie dowiemy się co naprawdę wydarzyło się na Zelig-6 i nie skontaktujemy się z którymś z członków ekspedycji, tak naprawdę tylko kręcimy się w kółko stojąc
w miejscu.
Mam nadzieję, że uda nam się dowiedzieć czegoś więcej i zrobić coś konkretnego, a nie tylko się przyglądać cudzemu nie szczęściu, miotając się wśród szczątkowych informacji jak dzieci we mgle.
Pozdrawiam, napiszę gdy tylko dowiem się czegoś więcej
Mat
Od: Mat Adams
Do: Simon Templar
Temat: Ponownie Zelig-6
Witam Pana Kapitanie!
Czekałem niecierpliwie na Pańską odpowiedź, ale niestety jak dotąd na nic się to nie zdało. Nie wiem dlaczego zdecydował się Pan zignorować mój list, mogę jedynie podejrzewać, że uznał go Pan za jakiegoś rodzaju prowokację czy zasadzkę. Chciałbym rozwiać Pana wątpliwości, naprawdę nie mam złych zamiarów, wręcz przeciwnie. Zaniepokoiły mnie
po prostu wszystkie te straszne rzeczy o których się ostatnio dowiedziałem i postanowiłem, że moim obowiązkiem jest zacząć działać i wyjaśnić całą tą zagadkę, zapobiec śmierci kolejnych ludzi.
By dowieść Panu, że mówię prawdę i zyskać Pańskie zaufanie, podzielę się informacjami, które jak dotąd, z różnych źródeł, udało mi się pozyskać. Po pierwsze, wiem, że zanim raport został ostatecznie złożony w CZETP, przeszedł przez ręce co najmniej pięciu różnych cenzorów, którzy usunęli z niego kluczowe informacje pozostawiając jedynie nic nie warte opisy planety. Po drugie, dowiedziałem się, że Sekretny Zakon Strażników Kluczy, założony w latach 50-tych zeszłego stulecia i o którym myślałem, że od dawna nie istnieje, jest jedną ze stron w intrydze. Ale czego chcą? Mój informator twierdzi, że mogli mieć coś wspólnego z tym co wydarzyło się piętnaście lat temu na Zelig-6. Ale co tam się wydarzyło? Liczę na Pana, mam nadzieję, że udzieli mi Pan informacji, które pchną śledztwo do przodu.
Jeszcze coś. Przedwczoraj zginęła kolejna osoba biorąca udział w ekspedycji. Tym razem trafiło na biologa Petera Outerbridge'a. Zginął w wyniku porażenia prądem we własnym mieszkaniu. Policja stwierdziła, że był to wypadek, ale syn Petera, Gordon nie uwierzył w taką wersję i rozpoczął śledztwo na własną rękę. Próbuję do niego dotrzeć zanim
zapląta się w poważne tarapaty. Muszę Pana ostrzec. Ktoś (Zakon? Tajna Policja? Jeszcze ktoś inny?) ma zamiar zlikwidować wszystkich, którzy brali udział w ekspedycji na Zelig-6. Pan może być ich następnym celem.
Może czuje się Pan bezpieczny w swojej twierdzy na prowincji, ale jest Pan tam sam, a zabójców jest wielu.
Mam nadzieję, że zdecyduje się Pan jednak mi pomóc. Nie można pozwolić, by jakieś podejrzane organizacje załatwiały swe brudne interesy kosztem życia zwykłych ludzi. Liczę na Pańską pomoc. Próbowałem kontaktować się z Pańskimi pozostałymi przy życiu towarzyszami, ale oni chyba również zaczęli coś podejrzewać, bo znaleźć ich było dla mnie rzeczą niewykonalną.
Mam nadzieję, że tym razem doczekam się odpowiedzi, zbyt wiele już wiem by teraz się wycofywać.
Z wyrazami szacunku
Mat Adams
Od: Simon Templar
Do: Mat Adams
Temat: Re:Ponownie Zelig-6
Drogi panie Adamsie!
Zaraz po otrzymaniu pierwszego Pańskiego listu wybrałem się do jednego z członków załogi, mojego serdecznego przyjaciela, Roba Jeremy'ego, żeby omówić z nim pewne sprawy. Ku mojemu zdziwieniu nie zastałem go w domu, choć jest to już człowiek schorowany, poruszający się o wózku i rzadko opuszczający swój maleńki domek. Jednak dopiero po powrocie do siebie nie mogłem wyjść ze zdziwienia. Podczas mojej nieobecności ktoś najwyraźniej wdarł się do mojego domu. Musieli czegoś szukać - cała zawartość szaf była porozrzucana po podłodze. Jeżeli prawdą jest to, co Pan pisze... być może Pański list ocalił mi życie, bo to dzięki niemu wybrałem się do Jeremy'ego. Postanowiłem się na jakiś czas ukryć. Dopiero teraz jestem we względnie bezpiecznym miejscu i mogę Panu odpowiedzieć. Cała sprawa Zelig-6 jest niecodzienna. To przez tę wyprawę zostałem odsunięty od lotów i skierowany do szkoleń. Przez te wszystkie lata zacząłem już wierzyć, że to, co tam widziałem, a zawarłem w swoim raporcie, było jedynie wynikiem zatrucia przez te rośliny, albo zaburzeń poznawczych spotykanych przy tak dalekich wyprawach. Może mi Pan wierzyć lub nie, ale ja i duża część załogi doświadczyliśmy tam kontaktu z obcą cywilizacją. I nie chodzi tutaj o ruiny i posągi. Ciężko to wytłumaczyć, ale te rośliny zdawały się być inteligentne. Posągi przedstawiały różne postacie, część z nich wyglądała
znajomo, natomiast część przedstawiała nieznane nam rasy. Kiedy dotarliśmy na Zelig-6 i odkryliśmy ten niesamowity park figur... nie było pośród nich człowieka. Po dwóch dniach natomiast pojawił się tam zupełnie znikąd posąg przedstawiający z całą pewnością jednego z członków załogi - Gerarda Ti Pousse. Z pewnością nie ma tego w raporcie jaki
jest w Archiwum. Próbowaliśmy nawiązać kontakt, ale najwyraźniej życie na tej planecie jest zbyt odmienne od nas. Co to właściwie za życie? Ciężko mi odpowiedzieć. Człowiekowi wydawało się, że jest stale podobserwacją. Rośliny były natomiast wszędzie, wyrastały zewsząd. Outerbridge (jak się okazuje już nieżyjący...) przeprowadził jakieś badania, chcąc potwierdzić swoje przypuszczenia, że jest to jedna wielka roślina, z ogromną grzybnią pod powierzchnią planety. Pobrał próbki, ale na Ziemi nie mógł dokończyć swoich badań. Co to ma wspólnego ze śmiercią kolejnych członków wyprawy? Nie mam pojęcia. Nie szukałbym jednak winnych w Sekretnym Zakonie Strażników Kluczy. Leo Beach był jego członkiem i zawsze twierdził, że jest to forma zabawy, a cała ta mistyczna otoczka skrywa tylko prawdziwy cel Zakonu, jakim jest szeroko pojęta pomoc charytatywna. Ale dzisiaj najwyraźniej nikomu nie można już wierzyć, skoro nawet tak szanowana organizacja jak Centralny Zarząd Eksploracji Terenów Pozaziemskich posiada swoje mroczne sekrety... Mam nadzieję, że zaufanie Panu nie było ostatnim błędem w moim życiu.
Pozdrawiam,
Simon Templar
Od: Mat Adams
Do: Patrick Felisin
Temat: kolejne informacja
Cześć Patrick
Piszę kolejny list nie czekając na Twoją odpowiedź, gdyż wydarzyło się coś, co przywróciło mi nadzieję w to, że może jednak uda nam się rozwiązać zagadkę Zelig-6. Otóż, dzień po wysłaniu do Ciebie listu w którym narzekałem, że kapitan Templar nie daje znaku życia, otrzymałem od niego wiadomość. Okazało się, że już mój pierwszy list wywołał u niego niepokój i spowodował, że wyruszył on odwiedzić swojego kumpla Roba Jeremy'ego, z którym był na Zelig-6. I tu spotkała
go pierwsza niespodzianka: pan Jeremy, schorowany staruszek poruszający się na wózku inwalidzkim zniknął, a wszelki ślad po nim zaginął. Czy miałbyś możliwość dowiedzieć się co wie o tym wydarzeniu policja?
Kolejne fakty przekazane mi przez Templara były równie niewiarygodne. Twierdzi on, że ruiny i posągi nie były jedyną rzeczą na którą natknęli się na Zelig-6. Jest niemal pewny, że zetknęli się tam z obcą cywilizacją. Pozwól, że zacytuję Ci fragment jego listu:
"Cała sprawa Zelig-6 jest niecodzienna. To przez tę wyprawę zostałem odsunięty od lotów i skierowany do szkoleń. Przez te wszystkie lata zacząłem już wierzyć, że to, co tam widziałem, a zawarłem w swoim raporcie, było jedynie wynikiem zatrucia przez te rośliny, albo zaburzeń poznawczych spotykanych przy tak dalekich wyprawach. Może mi Pan wierzyć lub nie, ale ja i duża część załogi doświadczyliśmy tam kontaktu z obcą cywilizacją. I nie chodzi tutaj o ruiny i posągi. Ciężko to wytłumaczyć, ale te rośliny zdawały się być inteligentne. Posągi przedstawiały różne postacie, część z nich wyglądała znajomo, natomiast część przedstawiała nieznane nam rasy. Kiedy dotarliśmy na Zelig-6 i odkryliśmy ten niesamowity park figur... nie było pośród nich człowieka. Po dwóch dniach natomiast pojawił się tam zupełnie znikąd posąg przedstawiający z całą pewnością jednego z członków załogi - Gerarda Ti Pousse. Z pewnością nie ma tego w raporcie jaki jest w Archiwum. Próbowaliśmy nawiązać kontakt, ale najwyraźniej życie na tej planecie jest zbyt odmienne od nas. Co to właściwie za życie? Ciężko mi odpowiedzieć. Człowiekowi wydawało się, że jest stale pod obserwacją. Rośliny były natomiast wszędzie, wyrastały zewsząd. Outerbridge (jak się okazuje już nieżyjący...) przeprowadził jakieś badania, chcąc potwierdzić swoje przypuszczenia, że jest to jedna wielka roślina, z ogromną grzybnią pod powierzchnią planety. Pobrał próbki, ale na Ziemi nie mógł dokończyć swoich badań."
Myślę więc, że naszym priorytetem na chwilę obecną jest odnalezienie syna Outerbridge'a i skontaktowanie się z nim. Może ojciec podzielił się z nim jakimiś przemyśleniami, kto wie, może nawet przeprowadzał jakieś badania na własną ręką, a syn ma dostęp do ich wyników. Jest to na pewno obiecujący trop.
Poza tym kapitan zdaje się wątpić we wpływ Zakonu na tamte wydarzenia, uważa ich chyba za nieszkodliwych ludzi, których mistyczna otoczka jest tylko na pokaz, a prawdziwym celem jest działalność charytatywna. Pisze, że jeden z uczestników ekspedycji, Leo Beach, należał do Zakonu.
Na pewno dzięki wiadomościom kapitana wiemy więcej niż poprzednio, nie możemy jednak na tym poprzestać. Myślę, że korzystając ze swoich wiadomości powinieneś się odnaleźć syna doktora Outerbridge'a, Gordona. Próbuje odnaleźć zabójców swego ojca, jest emocjonalnie zaangażowany, więc myślę, że chętnie nam pomoże.
Ja z kolei zaryzykuję i spróbuję odnaleźć zapiski korespondencji prowadzonej pomiędzy CZETPem a dowódcami ekspedycji, są one utajnione, ale może mi się uda. Jest duże prawdopodobieństwo, że mogą zawierać coś ciekawego.
Powodzenia
Mat
Od: Patrick Felisin
Do: Mat Adams
Temat: TPP
/Tajne Przez Poufne/
Mat!
Przesyłam Ci dokumenty, które otrzymałem od mojego informatora, jak sam twierdzi, część raportu ekspedycji. Niestety nie potrafię tego rozszyfrować. Dokumenty te przekazałem człowiekowi, który powinien je rozszyfrować i potwierdzić lub zanegować ich autentyczność.
Wysyłam Ci te dokumenty ponieważ i Ty może znasz kogoś kto będzie w stanie przełożyć to na jakiś zrozumiały język, a przy okazji dałoby to nam możliwość porównania i pewniejszego zajęcia stanowiska odnośnie prawdziwości tego znaleziska.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Ktoś może wiedzieć o śledztwie jakie prowadzimy i celowo dostarcza mylących tropów. Pamiętaj aby używać dokumentów z ogromną ostrożnością, jeśli wpadną w niepowołane ręce... boję się myśleć ile osób mogłoby stracić życie za samo zainteresowanie sprawą Zelig-6.
--
Pozdrawiam,
P. Felisin
/TPP/
Od: Patrick Felisin
Do: Mat Adams
Temat: Re:kolejne informacje
Mat!
Wybacz mi, że tyle czasu milczałem. Natrafiłem na pewien trop i, jak pewnie się domyślasz, nie mogłem go zostawić samemu sobie.
Zacznę wpierw od Twojej prośby odnośnie staruszka Jeremy'ego - udało mi się ustalić, że policja prowadzi dochodzenie w sprawie jego zniknięcia, jednak wciąż nie mają za wiele informacji. Służby ustaliły, że ostatni raz widziano Jeremy'ego w laboratorium razem z 5 mężczyznami, którzy z całą pewnością nie wyglądali na naukowców. Niestety wszelkie nagrania z kamer w laboratorium zniknęły w niewiadomych okolicznościach, a na ich podstawie moglibyśmy ustalić towarzyszy pana Jeremy'ego. Oczywiście nie ze mną te numery, wiem, że automatycznie są tworzone kopie zapasowe w Centrali Tajnej Policji (właściwie zastanawiało mnie czemu Tajna Policja jest Tajną Policją mimo, że każdy wie o jej istnieniu - chodzi o ściśle tajne działania na szerokie skale, o których właściwie wiedzą tylko osoby zlecające pracę TP). Centrala jest doskonale chroniona... tak się przynajmniej wydawało do momentu kiedy zwróciłem się do jednego znajomego o wywiązanie się z jego przysługi.
Pan X (pozwolę sobie tak nazywać mojego znajomego) udał się do pomieszczenia z nagraniami, aby skopiować dla mnie to co zostało zarejestrowane przez kamery w laboratorium. Niesamowicie zaskoczył go widok, który tam zastał - rozszarpane ciała obsługi i policjantów pomieszczenia, zdewastowane sprzęty. Pan X obecnie znajduje się w szpitalu, pod stałą obserwacją lekarską - udało mi się z nim porozmawiać, dowiedziałem się, że kiedy wszedł do pokoju i zobaczył cały ten bajzel coś wpadło mu na klatkę, obaliło na ziemię i ogłuszyło. Jak już odzyskał świadomość ocenił, że nic poważnego mu się nie stało oprócz licznych nakłuć, z których nie sączyła się, ani krew, ani ropa. Doktor, który jako pierwszy zaczął go badać, stwierdził, że jest to coś dziwnego, coś co nie pochodzi z naszego świata. Od tamtego dnia ma silne ataki, zdarza się, że przelatuje przez swoją salę wraz z łóżkiem podczas silnych konwulsji, a jego stan pogarsza się z dnia na dzień. Lekarze nie dają mu szans na długie życie.
Sam Pan X twierdzi, że ktoś musiał zatrudnić asasyna. Jednak nie do końca sam w to wierzę. Póki więcej nie ustalę nie będę miał 100% pewności.
Nie wiem dokładnie o jakie laboratorium chodzi, adres nie został podany w żadnym dokumencie, który przeglądałem - widnieje tylko V LIu 25/6 (nie mam pojęcia co to może znaczyć, nie udało mi się tego z niczym powiązać).
Jeśli chodzi zaś o syna pana Outerbridge'a, sprawa wygląda następująco (aby było szybciej będę nazywał go sOB - imienia nie ustaliłem):
Pan sOB po śmierci ojca został, jako główny podejrzany, przesłuchany przez TP - podłączony został do wariografu, który w zasadzie (według raportu z przesłuchania) nie działał prawidłowo kiedy sOB był do niego podłączany. Funkcjonariusze sprawdzali na sobie, czy aby sprzęt nie jest zepsuty, ale wszystko wskazywało na to, że jest sprawny.
Po nieudanym przesłuchaniu na wariografie wezwano jakiegoś mistyka - nazwisko nie występuje w raporcie, jest natomiast numer: 98152148. Piszę mistyk, ale w zasadzie sam nie wiem kim z zawodu jest ten człowiek posiadający numer. W raporcie jest jasno opisane, że sOB nie brał udziału w śmierci ojca.
Po przesłuchaniu sOB również zniknął. Z mieszkania zniknęły wszelkie dokumenty, wartościowe przedmioty - dosłownie wszystko!
Na gołych już ścianach znaleziono dziwne ślady - po pobraniu próbek okazało się, że jest to śluz, który nie jest znany na naszej planecie.
sOB starał się gdzieś niepostrzeżenie dostać, tego jestem pewny. Zaufana osoba widziała go podczas wizyty w jakimś laboratorium, prawdopodobnie chciał zabrać ze sobą dokumenty z badań prowadzonych wspólnie z ojcem. Po wizycie udał się na stację dokującą, niestety tutaj ślad się urwał, mnóstwo podróżujących po układach, a sam sOB musiał podróżować pod zmienionym nazwiskiem.
Sam odbyłem podróż, aby osobiście znaleźć jakiś trop. Odwiedziłem kilka planet i stacji kosmicznych - bez rezultatu.
Czy udało Ci się ustalić coś odnośnie dokumentu, który przesłałem Ci ostatnim razem?
Pozdrawiam
Patrick
Od: Mat Adams
Do: Patrick Felisin
Temat: Brak tematu
Kopę lat Patrick!
Bo właśnie tak się czuję, jakby to nie miesiące minęły od naszej ostatniej "rozmowy", ale długie lata. Tyle się wydarzyło. Najpierw, z powodu rzekomych nadużyć i działania na szkodę instytucji, została wymówiona mi posada w Archiwum. Dzień wcześniej szefa odwiedziło dwóch smutnych panów w czarnych, skórzanych płaszczach, wnioski nasuwają się
same, komuś wysoko postawionemu nie spodobały się moje poczynania. Pytanie tylko komu?
Oczywiście, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, znalezienie nowej, legalnej pracy stało się niemożliwe. Pomimo najwyższych kwalifikacji wszędzie spotykałem się z odmową. Stało się dla mnie jasne, że stałem się persona non grata. Jakby tego było mało, pewnego dnia zorientowałem się, że jestem śledzony, a pewnego wieczoru, gdy wracałem do domu z przejeżdżającego samochodu ktoś wystrzelił do mnie serię z pistoletu maszynowego. Tylko cudem udało mi się uniknąć
śmierci.
Musiałem wynieść się z miasta. Zresztą i tak nie miałem tu żadnych dalszych perspektyw poza pracą na czarno na budowie. Ze względów bezpieczeństwa nie napiszę Ci dokąd się udałem. Ale traf chciał, że spotkałem tam znajomego z czasów młodości. Kiedyś był drobnym dilerem, a teraz jest jednym z ważniejszych członków Future Shock, zorganizowanej grupy zbrojnie walczącej z rządem. Zajmują się oni między różnymi, raczej niezgodnymi z prawem operacjami w przestrzeni
kosmicznej. Okazało się, że parę miesięcy temu zgłosił się do nich człowiek, rysopisem odpowiadający Gordonowi Outerbridge'owi. Nie wiem w jaki sposób jest on powiązany z Future Shock, ale wydaje mi się, że jest w tym środowisku dość wpływowy.
W każdym bądź razie, zapłacił on całkiem sporą sumkę za przelot naZelig-6 szlakami nieuczęszczanymi z dala od stacji kosmicznych i patroli. Na planecie spędzili zaledwie kilka dni. Ludzie, którzy byli tam z nim twierdzili, że nie robili tam nic poza "zwiedzaniem". Miasta pełne posągów, roślin, dziwnych napisów i wszystko to o czym dzięki raportowi i informacjom od Simona Templara już wiemy.
Po powrocie na Ziemię, Outerbridge zapowiedział, że jest zainteresowany kolejną wyprawą tym razem trwającą dłużej. Ma się skontaktować z Future Shock. Mój kumpel obiecał, że załatwi mi udział w ekspedycji, dzięki w końcu uda mi się skontaktować z Outerbridgem i uzyskać jakieś dalsze informacje.
Jak tylko uda mi się czegoś dowiedzieć, od razu dam Ci znać, Ciebie proszę o to samo.
Pozdrawiam,
Mat
Jak wspaniale, że przypomniałeś o tej grze! RPG kompletnie mnie nie pociąga, ale De profundis to zupełnie inna para kaloszy, szalenie mnie pociągało i nadal pociąga, muszę to ogarnąć!
OdpowiedzUsuńPolecam, zabawa jest przednia. Niestety, wiem z doświadczenia, że trzeba dużo samozaparcia ze strony wszystkich uczestników, by cała rozgrywka nie zakończyła się po kilku listach.
Usuń