piątek, 15 lutego 2019



Wczoraj były Walentynki, ale nowojorskiemu raperowi O.C. od dwudziestu lat nie kojarzą się one dobrze. W utworze Tribute wspomina, jak 14 lutego 1999 dzwonił do niego Big L, przyjaciel, raper z tego samego co O.C. składu Diggin' in the Crates. Ale że O.C wybierał się właśnie z dziewczyną na miasto, nie odebrał. Przyjaciel taką rzecz przecież wybaczy. Ale następnego dnia Big L już nie żył. Zastrzelono go nieopodal jego bloku w Harlemie. Można to potraktować jak dowód na to, że jego wersy "I'm from the danger zone where emcees get slain" nie były hiperbolą. Jak co roku odświeżam sobie dwie jego płyty: Lifestylez ov da Poor & Dangerous i The Big Picture (wydana już po śmierci). Oczywiście nie zabrakło mi czasu na nową płytę Sokoła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz