Jedną z ważniejszych czynności, obok najważniejszej czyli samej jazdy, było oglądanie filmów deskorolkowych. O dwóch pisałem tutaj i tutaj, przybliżając nieco całe zjawisko. Pamiętam jak pewnego dnia trafiłem na "Dogtown & Z-Boys", dokumentalny film ukazujący początki deskorolki. Młodzi surferzy, nie mogąc się doczekać porządnych fal, zaczęli wykorzystywać deski ze świeżo opatentowanymi kółkami poliuretanowymi, by surfować po ulicach San Francisco. W najśmielszych marzeniach nie przewidywali pewnie, że ich zajawka opanuje wkrótce cały świat.
W kilka lat po dokumencie przyszedł czas na film fabularny zainspirowany tymi wydarzeniami. Do dzisiaj uważam, że "Lords of Dogtown" jest jednym z nielicznych filmów, którym udało się oddać deskorolkowego ducha, pomimo przedstawienia historii przy pomocy typowo hollywoodzkiej narracji. Wpływ na to z pewnością miał fakt, że współautorem scenariusza i swego rodzaju opiekunem był Stacy Peralta, pierwowzór jednego z przedstawianych w filmie skaterów (swoją drogą reżyser dokumentu). Myślę, że gdybym laikowi miał wytłumaczyć czym jest deskorolka, "Lords of Dogtown" byłoby nader pomocne. Dodatkową zachętą może być Heath Ledger, występujący w istotnej, mimo że drugoplanowej, roli.
Zbliżam się do smutnej puenty. Pod koniec drugiej zwrotki Murs nawija Rest in peace Jay Adams, a mnie przechodzi dreszcz. Co? Jak? Sprawdzam pospiesznie wikipedię. Okazuje się, że to niestety prawda. Jeden z legendarny Z-Boysów zmarł w zeszłym roku na atak serca. Na pewno niebagatelną rolę odegrał tryb życia jaki prowadził przez wiele lat. Uzależnienie od narkotyków (m. in. heroiny) i wynikające z tego liczne konflikty z prawem. Wyszedł jednak na prostą, w czym na pewno pomogły wyżej wspomniane filmy, które przypomniały go światu. Od 2005 pozostawał czysty, wygłaszał nawet w szkołach wykłady "ku przestrodze". W przeciwieństwie do swoich kolegów, Stacy'ego Peralty i Tony'ego Alvy, nie zrobił kariery, ale to właśnie on najbardziej nam imponował swoją bezkompromisowością. Przy czym nawet wyżej wspomniani koledzy przyznawali, że był z nich wszystkich najlepszy. Powtarzam więc za Mursem Rest in peace Jay Adams i idę pojeździć choć przez chwilę.
3.02.1961 - 15.08.2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz