Powyższa okładka zamyka w sobie skromną, nie liczącą nawet stu stron książeczkę. Zawiera ona dwa opowiadania pana Fitzgeralda, autora wielu znakomitych dzieł, z "Wielkim Gatsbym" na czele, jednego ze sztandarowych przedstawicieli amerykańskiego "straconego pokolenia".
Pierwsze z opowiadań, tytułowe "Odwiedziny w Babilonie" opowiadają o krótkim epizodzie z życia Amerykanina imieniem Charlie, który po kilkuletniej nieobecności powraca do Paryża, który diametralnie różni się od miasta jakie pozostało w pamięci naszego bohatera. Kryzys dawno ukrócił niekończące się święto trwające w knajpach i na ulicach i miasta, rozpędzając na cztery wiatry świętujących młodych Amerykanów (teraz dopiero zacznie się czas Henry'ego Millera, trochę się spóźnił, nie ma co). Ci zaś którzy pozostali, a do tego liczni barmani, doskonale pamiętają wybryki Charliego, który ówczesnych miłych okolicznościach przyrody nie zwykł wylewać za kołnierz czy liczyć się z pieniędzmi. Teraz jednak się zmienił, a przynajmniej tak twierdzi i za rzecz najważniejszą na świecie uznał swoją kilkuletnią córeczkę (rychło w czas), która przebywa pod opieką siostry jego zmarłej żony i nie jest skora oddać dziecka osobie nieodpowiedzialnej i niewartej zaufania za jaką uważa Charliego. Ten zaś ze wszystkich sił pragnie udowodnić jej, że jej ocena nie jest słuszna. Jak to wszystko się skończy? Nie tak pesymistycznie jak się spodziewałem, ale więcej nie zdradzę. Nadmienię tylko, że pisząc "Odwiedziny", Fitzgerald garściami czerpał ze swojej biografii, sam bowiem znajdował się w podobnej sytuacji jak Charlie, gdy jego żona Zelda była pacjentką zamkniętej instytucji, a ich córeczka Scottie pozostawała pod opieką siostry Zeldy, która szwagra uważała za nieodpowiedzialnego pijaka.
Drugie opowiadanie, "Berenika obcina włosy" zainspirowane było listami, które Fitzgerald wysyłał do swojej młodszej siostry. Doradzał jej co ma robić, by być atrakcyjniejszą dla młodych zalotników. Połączył to z historią o warkoczu Bereniki, z której zaczerpnął też imię głównej bohaterki, dziewczyny z bogatego domu w Eau Claire, Wisconsin. Gości ona u rodziny swojej kuzynki Marjorie, z którą co sobotę chodzi na potańcówki odbywające się w budynku miejscowego klubu golfowego. Berenika przeżywa gehennę, bo choć piękna i inteligentna, to żaden chłopak nie ma specjalnie ochoty z nią tańczyć, czy choćby rozmawiać. Gdy pewnego wieczoru podsłuchuje jak kuzynka obgaduje ją przed swoją matką wytykając jej nudziarstwo i brak towarzyskiego obycia, początkowo czuje się dotknięta i natychmiast chce wyjechać do domu, później jednak zgadza się, by Marjorie stała się jej przewodniczką i wprowadziła ją w arkana brylowania na potańcówkach (problemy pierwszego świata). Co z tego wyniknie i jaką rolę odegrają włosy i ich obcinanie? Podpowiem, że znaczną, a po więcej szczegółów odsyłam do lektury.
Opowiadania czyta się szybko, napisane są w prostym, ale trzymającym uwagę stylu. Autor nie stara się powiedzieć wszystkiego, zakończenia obu historii nie są końcem definitywnym, tak naprawdę nie wiemy co będzie dalej i jak nader istotne w życiu bohaterów wydarzenia wpłyną na ich dalsze losy. Można popaść w chwilową zadumę, a że taki stan całkiem lubię, to wypociny Fitzgeralda zawarte w odnalezionej w zakamarkach domowych półek książeczki, odbieram bardzo pozytywnie. Tylko kilkukrotnie użyte w pierwszym opowiadaniu "w każdym bądź razie" ukłuło trochę w oczy; książka wydana została w 1967, czyżby wtedy jeszcze nie uważano tego za błąd? W jakichś starych Kobrach też zdarzało się, że ktoś tak chlapnął. Nie wiem, rzecz do sprawdzenia, ale to już inna para kaloszy. "Odwiedziny w Babilonie" polecam, jak traficie gdzieś w antykwariacie bierzcie bez wahania. Lektura idealna do kawy czy papierosa czy co kto tam woli, bo nie zajmie pewnie więcej czasu, ale ten który zajmie, dodatkowo uprzyjemni.
Przeczytane (w ostatniej chwili) w ramach wyzwania CZYTAM LITERATURĘ AMERYKAŃSKĄ
http://basiapelc.blogspot.com/p/czytam-literature-amerykanska.html
Ha, Fitzgerald i jego proza to dla mnie w dalszym ciągu terra incognita. Spróbuję zapoznać się z tym panem zaczynając od dzieł mniej znanych niż sławetny "Wielki Gatsby". Prezentowany zbiór sprawia wrażenie idealnego na pierwsze spotkanie :)
OdpowiedzUsuńP.S. Bardzo lubię twórczość w której pobrzmiewają wyraźne echa przeżyć samego autora. Fabuła nabiera dzięki temu dodatkowego wymiaru, a o samej biografii twórcy można dowiedzieć się wielu ciekawych niuansów :)
Czytałam kupę lat temu "Wielkiego Gatsby'ego" i jak ostatnio oglądałam ekranizację, to doszłam do wniosku, że nic z niej nie pamiętam. Uwielbiam opowiadania, bo często dostrzegam w nich przerost formy nad treścią. Bardzo ciekawa publikacja i chętnie bym ją przeczytała (o ile kiedykolwiek i gdziekolwiek uda mi się ją dorwać). Zaciekawiłeś mnie co wynikło z obcinania tych włosów - nie można mnie tak nęcić i urywać. Wstyd!!!;)
OdpowiedzUsuń